Gale freak-fightowe stały się niesamowicie popularne w naszym kraju i w ostatnim czasie organizowane są dosyć często. Mimo iż interesuje się nimi naprawdę spora liczba odbiorców, wzbudzają bardzo negatywne emocje. Wszystko dlatego, że w oktagonie w głównej mierze pojawiają się tzw. pato-celebryci, którzy nie szczędzą oszczerstw i brzydkich słów w stronę innych osób. Zarówno podczas konferencji, jak i na galach można usłyszeć dużo wulgaryzmów oraz zobaczyć na własne oczy niebezpieczne zachowania zawodników.
Jedną z najpopularniejszych federacji w Polsce jest Fame MMA, która na rynku pojawiła się w 2018 roku i stała się pierwszą w kraju federacją organizującą gale typu freak show fight. Pod koniec sierpnia br. na Stadionie Narodowym w Warszawie odbyła się w sumie 22 edycja wydarzenia, która na trybunach zgromadziła blisko 50 tysięcy widzów. W tym gronie znalazł się także Marcin Gortat, który szybko przekonał się o idei gali i wyszedł z niej niespełna godzinę po rozpoczęciu.
Marcin Gortat ostro o Fame MMA
Marcin Gortat pojawił się na Stadionie Narodowym podczas gali Fame MMA 22, by wspierać swojego kolegę Tomasza Adamka. Polski pięściarz zmierzył się w wówczas w oktagonie z weteranem freak-fightowych federacji Kasjuszem Życińskim (Don Kasjo), którego pokonał. Marcin Gortat nie wytrwał jednak do tej walki, bowiem po niespełna godzinie od rozpoczęcia gali, opuścił Stadion Narodowy. Były koszykarz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onetu" w mocnych słowach wypowiedział się o wydarzeniu:
To nie jest sport, tylko jeden wielki biznes. Byłem na tej gali i wyszedłem po 45 minutach bardzo zniesmaczony, zdziwiony i smutny z wielu powodów, o których nie chcę teraz mówić. Rozumiem decyzję Tomka Adamka o uczestnictwie w czymś takim. Jeżeli na stole są pieniądze porównywalne do gaży za walki mistrzowskie, to rozumiem, że skłania go to do udziału - wyjawił Gortat.
Marcin Gortat był zniesmaczony wieloma obrazkami, które zobaczył i nie mógł znieść towarzystwa niektórych osób, których zachowanie nie jest godne żadnej pochwały:
Niestety to, co się tam działo, jakie osoby przychodziły na tę galę, to wszystko jest dla mnie przerażające. Co innego KSW, stojące na najwyższym poziomie sportowym, gdzie walczą zawodnicy z całego świata za o wiele mniejsze pieniądze, ale robią to jako sportowcy. To, co się dzieje we freak-fightach przeraża i na pewno nie nazywajmy tego sportem - dodał Gortat.
Marcin Gortat dodał również, że gale freak-fightowe nie mają nic wspólnego ze sportem, ani szlachetną i uczciwą rywalizacją. Były koszykarz zaczął się martwić także o młode pokolenie, dla których oglądanie bójek pato-celebrytów nie powinno być formą rozrywki.