Po kilkunastu latach na planie serialu "Klan" 23-letni obecnie Julian Peciak pożegnał się z rolą Pawełka Lubicza, która teraz przypadnie trzeciemu już w historii produkcji aktorowi. Na co dzień chłopak nie zajmuje się jednak aktorstwem. Pracuje w zawodzie związanym z drugą pasją - koleją. Jak właśnie wyjawił, nie odszedł z "Klanu" z własnej inicjatywy.
Julian Peciak zwolniony z "Klanu"
23-latek pracował na planie serialu przez niemal połowę swojego życia, a dokładnie - przez 12 lat. Zadebiutował w "Klanie" w 2013 roku, zastępując Szymona Kanownika, grającego Pawełka Lubicza przez poprzednie 10 lat. Teraz niespodziewanie zniknął z obsady. Nowym odtwórcą tej roli został w 2025 roku Maciej Kucharski.
Zobacz też: Marcin Miller szczerze o kłopotach ze zdrowiem. Mówi o bólu
W rozmowie z serwisem o2.pl aktor, który pojawił się też epizodycznie w kilku innych polskich serialach, wyjawił, że odejście z "Klanu" nie było jego decyzją. Nie wie jednak, dlaczego produkcja postanowiła go zwolnić.
"Moje odejście z serialu nie było w zasadzie moją decyzją; to "Klan" postanowił mnie zastąpić. Na tę decyzję nie miałem żadnego wpływu, a dokładny powód pozostaje dla mnie nieznany" - czytamy.
Aktor jest maszynistą w metrze
Już w 2022 roku Peciak wyjawił, że na planie "Klanu" stawia się tylko kilka razy w miesiącu, zaś na stałe pracuje jako maszynista w stołecznym metrze. Początkowo, zgłosił się do PKP InterCity, jednak ostatecznie kolejarskie marzenie zrealizował w kolei podziemnej. Czy trudno było pogodzić dwa zupełnie różne zajęcia? 23-latek ma jasną odpowiedź na to pytanie.
"Pogodzenie tych zajęć nie było trudne, bardzo często było tak, że w ciągu dnia byłem kilka godzin na planie, a następnie szedłem na nocną zmianę w Metrze Warszawskim" - powiedział.
"Czy jest to moje docelowe zajęcie? Trudno stwierdzić, na chwilę obecną jest mi dobrze tu, gdzie jestem, wiadomo z tyłu głowy w dalszym ciągu jest kolej naziemna, ale czas pokaże, jak będzie w przyszłości" - dodał.
Zobacz też: Liber potwierdził nowy związek. Od rozstania z Grzeszczak minęły już dwa lata