Temat jedzenia przed treningiem wraca jak bumerang. Wystarczy zajrzeć na fora sportowe albo pogadać ze znajomymi z siłowni – każdy ma swoje "święte" zdanie. Jedni zarzekają się, że bez śniadania czują się lekko jak piórko, inni mówią, że bez porządnej porcji owsianki nie da się nawet porządnie podskoczyć. I choć w teorii chodzi po prostu o spalanie kalorii, w praktyce różnice potrafią być naprawdę duże. Bo to, kiedy jemy i jak trenujemy, wpływa nie tylko na efekty, ale i na samopoczucie podczas wysiłku.
Trening na czczo – szybki start, ale czy dla każdego?
Wstajesz rano, szybki łyk wody, sportowe buty i prosto na bieżnię – bez śniadania, bez kawy. Dla wielu to sposób na rozruch i zastrzyk energii na cały dzień. Trening na czczo ma swoich wiernych fanów – głównie wśród tych, którzy chcą przyspieszyć spalanie tkanki tłuszczowej.
Faktycznie, w pierwszych minutach wysiłku organizm korzysta z zapasów glikogenu, a gdy ten się wyczerpie, sięga po tłuszcz. Niestety, to nie takie proste. Jeśli ćwiczysz intensywnie, a nie zjadłeś nic od wieczora, twoje ciało może zamiast tłuszczu spalać... mięśnie.
Po jedzeniu – więcej siły, ale bez przesady
Z drugiej strony mamy grupę, która bez porządnego śniadania nie rusza nawet palcem. I coś w tym jest. Trening po posiłku daje organizmowi więcej energii, więc można ćwiczyć dłużej i efektywniej. Klucz tkwi jednak w tym, co i kiedy zjesz. Ciężki obiad z ziemniakami i sosem tuż przed treningiem to nie najlepszy pomysł – żołądek będzie pracował ciężej niż ty. Najlepiej sprawdzają się lekkie, łatwostrawne posiłki: owsianka z bananem, smoothie z białkiem albo jogurt naturalny z płatkami.
Ważne: odczekaj przynajmniej 1,5–2 godziny po większym posiłku, zanim wejdziesz na matę. Wtedy unikniesz uczucia ciężkości i będziesz mógł dać z siebie wszystko.
A może złoty środek?
Jak to często bywa – prawda leży pośrodku. Trening na czczo może mieć sens, jeśli robisz spokojne cardio, np. spacer, lekki bieg czy jogę. Ale jeśli planujesz siłownię albo interwały, lepiej coś przekąsić. Nawet mały banan albo garść orzechów może zrobić różnicę.
Warto też obserwować swoje ciało. Jedni czują się lekko i skoncentrowanie bez śniadania, inni po kwadransie mają mroczki przed oczami. To nie wyścig – chodzi o to, żeby trening był skuteczny i bezpieczny.
Wniosek? Najlepszy trening to ten, który naprawdę zrobisz – niezależnie od tego, czy przed, czy po posiłku. Słuchaj swojego organizmu, testuj różne opcje i znajdź rytm, który działa dla ciebie. Bo w końcu nie chodzi tylko o kalorie, ale o dobre samopoczucie i satysfakcję z ruchu.