Sądowa batalia między Anną Muchą a Pauliną Smaszcz trwała przez wiele miesięcy. Wszystko przez ujawnienie przez byłą żonę Macieja Kurzajewskiego adresu znanej aktorki w Internecie podczas rozwodu ze wspomnianym prezenterem. Mimo że sąd wydał wyrok nakazowy, w którym uznał winę Smaszcz, to jednak nastąpiło odwołanie i spór trwał dalej. Znamy nieprawomocny wyrok w tej sprawie.
Anna Mucha pozwała Paulinę Smaszcz
Sprawę o naruszenie dóbr osobistych przez upublicznienie danych wrażliwych chętnie obserwowała opinia publiczna, a na każdej z rozpraw w warszawskim sądzie zjawiali się fotoreporterzy. 14 października na miejscu stawiła się Anna Mucha z partnerem, Jakubem Wonsem, oraz prawnik Pauliny Smaszcz.
"Współczuję panu, ma pan źle napisany scenariusz i źle zagraną rolę" - zwróciła się do niego cytowana przez media aktorka.
"Krok po kroku zmierzamy do tego, żeby prawo i sprawiedliwość zwyciężyły. Wyrok dziś nie zapadł, ale myślę, że jesteśmy bliżej niż dalej" - dodała.
Zapadł wyrok
Ostatnią rozprawę zaplanowano na 27 listopada. Ponownie Paulina Smaszcz była nieobecna. Ze względu na udział świadka posiedzenie zostało utajnione i dziennikarze nie mogli znajdować się na sali rozpraw. Ostatecznie, po południu sąd uznał pozwaną za winną i nieprawomocnie nakazał jej zapłatę 140 zł kosztów sądowych, a postępowanie warunkowo zawiesił na dwa lata.
"Dopuściła się popełnienia zarzucanego jej występku, dokładnie wiedziała, o czym mówi, co robi, nie można mówić, że popełniła czyn nieumyślnie tak, jak przekonywał jej prawnik" - słowa sędzi podaje serwis "Pudelek".
Jak na razie, żadna ze stron oficjalnie nie skomentowała decyzji sądu.