Droga do premiery - z rodziną w tle
Teledysk do „Apostoła Strachu” jest wyjątkowym, poruszającym zapisem historii samej piosenki oraz tego, co przez te wszystkie lata wydarzyło się w życiu Mateusza. W klipie pojawiają się najbliżsi artyście ludzie: żona, teściowie, dzieci, bratanica grająca na skrzypcach i przyjaciele, których wsparcie nadało sens wieloletniej pracy nad tym projektem. Niektórzy z nich nagrywali swoje fragmenty kilka lat temu, gdy Mateusz po raz pierwszy planował premierę, a następnie powrócili teraz, aby uzupełnić tę historię o współczesne wątki. Skumulowane wspomnienia i emocje sprawiły, że finalny efekt jest niesłychanie wzruszający – zarówno dla samego artysty, jak i dla tych, którzy towarzyszyli mu w tej drodze.
W cieniu oczekiwań - droga do prawdy
Przez długi czas Mateusz tworzył i śpiewał to, czego – jak podkreślano – „oczekiwał rynek”. Wpływ i naciski środowiska muzycznego, które określa trendy komercyjne, sprawiły, że Ziółko nie miał odwagi zaprezentować swojej w pełni autorskiej wizji. Dopiero teraz, po latach, artysta zdecydował się na radykalny krok: powrót do prawdy, do własnych wartości i przekonań. „Apostoł Strachu” staje się symbolem tej transformacji – to utwór, który dojrzewał wraz z Mateuszem przez ponad dwie dekady i wreszcie przemawia najczystszym głosem jego twórczości.
Siła rodziny i fanów
Dla Mateusza rodzina zawsze była najważniejszym wsparciem, a ich wspólna obecność w teledysku stanowi nie tylko artystyczne dopełnienie, lecz także dowód na to, że – gdy w grę wchodzi sztuka wypływająca prosto z serca – najbliżsi są najlepszymi towarzyszami podróży. Równie istotną rolę odegrali fani – ci, którzy nigdy w Mateusza nie zwątpili i cierpliwie czekali na moment, w którym sam zdecyduje się „pokazać swoje prawdziwe oblicze”. Ta wytrwałość i wiara w artystę dodawały mu odwagi, by w końcu podjąć wyzwanie i po wielu latach oddać w ich ręce utwór pełen szczerości i emocji.
Nowy rozdział - nie tylko jeden singiel
Premiera „Apostoła Strachu” to zarazem początek nowej ery w karierze Mateusza. Jak sam przyznaje, nie wie, czy kolejne utwory, które napisze, zdobędą sympatię masowej publiczności. Jedyne, czego jest pewien, to że żadne słowo, żaden dźwięk nie będzie już nigdy wydobyty wbrew jego wewnętrznemu głosowi. Nadchodzi czas tworzenia „po swojemu” – bez kalkulacji, bez przymusu trafienia w aktualnie obowiązujące trendy. Wierzymy jednak, że właśnie ta bezkompromisowa szczerość jest tym, co w sztuce najcenniejsze, i że obroni się lepiej niż jakikolwiek „hicior” tworzony z myślą o listach przebojów.
Wdzięczność i zaufanie
Dziś, po tylu latach artystycznych poszukiwań i rozterek, Mateusz Ziółko wraz z zespołem pragnie podziękować wszystkim, którzy – mimo przeciwności i długiego oczekiwania – wciąż mu ufali. To właśnie dzięki tej wierze artysta odzyskał pewność, by w pełni stanąć w świetle reflektorów jako on sam. Premierowy singiel „Apostoł Strachu” otwiera drogę do kolejnych kompozycji, które będą równie prawdziwe i poruszające, bo pisane prosto z serca i dyktowane autentyczną potrzebą ekspresji.
Zapraszamy do wspólnej podróży
„Apostoł Strachu” jest nie tylko wzruszającym muzycznym świadectwem minionych wydarzeń na świecie i w życiu artysty. To przede wszystkim zaproszenie do refleksji nad strachem, który tak często bywa motorem chaosu, ale też może stać się bodźcem do odważnych zmian. Mateusz Ziółko wchodzi w tę nową erę z wiarą, że prawda – nawet jeśli nie zawsze „sprzedaje się” najlepiej – jest jedyną drogą, która pozwala zachować spokój ducha i dać fanom to, za czym naprawdę tęsknili: autentyczną, głęboko poruszającą sztukę.
To dopiero początek. Dziękujemy, że jesteście z Mateuszem i prosimy – bądźcie gotowi na więcej. Od teraz zawsze będzie „po prostu sobą”.
____________________
materiał prasowy