Nissan Qashqai nowej generacji, to po pierwsze wygląd. Sam samochód nie wyróżnia się w tłumie aut z zewnątrz. Bryła jest ładna, nie wzbudza kontrowersji. Coś co mnie ujęło w środku, to pięknie wykończony środek. Oczywiście o wyposażeniu nie będę pisał, bo ma absolutnie wszystko to, co auto w XXI wieku powinno mieć. Kamerę cofania, system kamer 3D, radio FM i DAB+, można podpiąć telefon przez bluetooth, ale co ważne, gdy położymy iPhone'a na ładowarce indukcyjnej, automatycznie łączy się z systemem CarPlay. Jest to wygodne, ponieważ nie trzeba pamiętać aby zabrać kabel z domu.
Jakiś czas temu miałem przyjemność przetestować Qashqaia starej generacji, więc mam porównanie. Po pierwsze skrzynia biegów chodzi dużo lżej, po drugie czytnik znaków drogowych uchroni nas przed sporym mandatem i coś co na początku mnie bardzo irytowało, to prędkościomierz, który wyświetla się na szybie. Można się do niego przyzwyczaić. Tych nowinek technologicznych w starej wersji nie było (mówię o tej wersji z przed 2013 roku).
Ujęło mnie również spalanie w nowym Nissanie. Po mieście byłem w stanie zejść do 8 l/100 km, a w trasie to już w ogóle bajka, ponieważ średnie spalanie w drodze do Katowic wyniosło około 6,5 l/100 km. To dosyć oszczędne auto, co przy dzisiejszych cenach paliw jest dosyć istotne.
To co piszę to oczywiście przeważnie plusy tego samochodu, bo naprawdę tych złych opcji nie zauważyłem w testowanym aucie. Ale, nie może być zbyt kolorowo. Podstawowa wersja VISIA to koszt 104 800 złotych. Moja testowana wersja 1.3 DIG-t MHEV 158KM XTRONIC 4WD to wydatek już ponad 180 tysięcy złotych. Czy warto? Jeżeli ktoś chce tani w utrzymaniu samochód - to chyba tak.