Kasia Kowalska to jedna z największych gwiazd w historii polskiej muzyki. Świętującą w tym roku 30-lecie działalności artystycznej piosenkarka wylansowała całe mnóstwo ponadczasowych hitów. I choć jej kariera rozwijała się doskonale, jej życie prywatnie nie zawsze było usłane różami. W 1996 roku, czyli zaledwie dwa lata po swoim głośnym debiucie, artystka poznała greckiego producenta muzycznego Kostka Yoriadisa, z którym podjęła współpracę nad krążkiem "Czekając na...", a rok później przywitali na świecie swoją córkę Aleksandrę. Byli oni nawet pierwszą w historii polskiego show-biznesu parą, która zdecydowała się na okładkową sesję z noworodkiem. Kowalska dopiero po latach wyznała, że jej ówczesny partner wcale nie cieszył się z narodzin dziecka. Wręcz przeciwnie - początkowo namawiał ją do przerwania ciąży, a gdy się nie zgodziła, do jej ukrywania.
Przez cały początek ciąży musiałam ją ukrywać, bo mój partner, przez małe "p", kazał mi ją ukrywać. Grając największą trasę w moim życiu, po prostu wyłam w pokoju, bo nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. To nie było akceptowane przez mojego chłopaka, nie mogłam o tym nikomu powiedzieć, byłam zastraszona. Wymiotowałam, było mi niedobrze, byłam osłabiona i samotna. Pamiętam, że dziewczyna, która robiła mi prawie codziennie makijaż na scenę, zauważyła, że źle wyglądam, że mam ciągle czerwone zapłakane oczy. Zapytała, co się ze mną dzieje. I w końcu rozpłakałam się i powiedziałam jej, że jestem w ciąży, a on nie chce tego dziecka. Wyznałam, że chwilę temu powiedział do mnie: "Wróćmy do Warszawy i zróbmy coś z tą ciążą". Zaczęłam płakać, że nie wiem, co robić. I ona wtedy powiedziała mi najważniejszą rzecz, taką, która mnie totalnie podbudowała, i dzięki której stwierdziłam, że dam radę. Nazywała się Ania i serdecznie ją teraz pozdrawiam. Powiedziała: "Dziewczyno, w tobie jest tyle ciepła, że możesz wychować i czwórkę dzieci, dając im mnóstwo miłości. W ogóle nie patrz na tego gnoja, dasz radę! Jestem o tym przekonana". Pamiętam, że ta rozmowa z nią postawiła mnie na nogi. Wtedy zrozumiałam, że naprawdę dam radę - wyznała w podcaście "Tak mamy".
Teraz Yoriadis odniósł się do słów byłej partnerki w rozmowie z tygodnikiem "Życie na gorąco". Producent uznał swój związek z Kowalską za życiowy błąd.
Syn Tomasza Szczepanika ma 11 lat. Stanisław to jego oczko w głowie. Podobny do taty?
Były partner Kasi Kowalskiej przerywa milczenie
Kostek Yoriadis, który od lat nie ma kontaktu ze swoją córką, wypowiedział się na temat rozstania z Kasią Kowalską w rozmowie z "Życiem na Gorąco". Mężczyzna wyznał, że decydując się na odejście, liczył na spokój, jednak piosenkarka miała rzekomo przez lata szerzyć nieprawdziwe plotki.
Naprawdę żałuję, że w latach 90. znalazłem się w okolicy tej kobiety. Związek z nią to największy błąd w moim życiu. (...) Miałem nadzieję, że nasze rozstanie odbędzie się w cywilizowany sposób. Niestety, nie udało się. Wyszedłem po cichu z jedną walizką i rowerem. I wtedy rozpętało się piekło... - powiedział.
Muzyk zapewnił, że jest w stanie poddać się badaniu wariografem, by udowodnić, że nie stosował wobec byłej partnerki przemocy, ani też nie namawiał jej do aborcji.
Cieszyłem się z narodzin Oli i chciałem stworzyć jej taki dom, jaki sam miałem. Niestety, okoliczności temu nie sprzyjały - pomyliłem się co do jej matki. W czasie, gdy byłem zmuszony wyjechać do Grecji, by opiekować się swoją ciężko chorą mamą, Katarzyna zmieszała mnie w Polsce z błotem, zmieniła Oli nazwisko i utrudniła mi kontakty z córką - dodał.
Co więcej - Yoriadis oskarżył Kowalską o "pranie mózgu" ich córce, która na ostatnią rozprawę o alimenty przyszła w asyście ochroniarza.
Moja córka przyszła tam w towarzystwie ochroniarza, który miał jej zapewnić komfort psychiczny, sugerując sądowi, że jestem bandytą. Słuchając tego, co mówi, było mi przykro, ale było mi jej też żal. Zrozumiałem, że przeszła pranie mózgu. Ale to nie jej wina. Taki miała wzorzec. Tak została wychowana przez matkę - podsumował.
Myślicie, że Kasia Kowalska odpowie?