Dziś (19 grudnia 2022 roku) przypada 25. rocznica premiery "Titanica", zaś w kinach króluje druga odsłona "Avatara". To zatem idealny moment, by pochylić się nad jednym z najsłynniejszych dzieł Jamesa Camerona, które mimo tak pokaźnego wieku, wciąż robi piorunujące wrażenie i wywołuje ogromne emocje. Przez lata widzowie nie potrafili wybaczyć reżyserowi, że uśmiercił poczciwego Jacka i to w tak (mogłoby się wydawać) kretyński sposób. W końcu naprawdę nie było możliwości, żeby oboje z Rose zmieścili się na tym dość pokaźnym kawałku drewna? Otóż nie i Cameron ma na to dowody. W sprawę zaangażował bowiem ekspertów, którzy przeprowadzili szczegółowe badanie (w końcu ma na koncie dwa z trzech najbardziej dochodowych filmów w dziejach, więc kto mu zabroni).
Polecany artykuł:
"Titanic" - czy Jack mógł przeżyć? James Cameron wyjaśnia
Cameron zajęty jest obecnie promowaniem sequela "Avatara" i zadbaniem o to, by film zarobił dostatecznie dużo (czyli 2 miliardy), by otrzymać zielone światło na realizację kolejnych odsłon. Nie oznacza to jednak, że nie znalazł chwili czasu na omówienie tak ważnych tematów, jak fabuła filmu sprzed ćwierćwiecza. Choć twórca "Titanica" od lat powtarzał, że Jack Dawson musiał umrzeć choćby ze względów czysto dramaturgicznych, widzowie prześcigali się w licznych analizach i nie dawali za wygraną (Pogromcy Mitów pokusili się nawet o stwierdzenie, że ten zgon był zwyczajnie niepotrzebny). Reżyser wytoczył więc ciężkie działa i zatrudnił ekipę ekspertów, którzy przeprowadzili stosowny eksperyment i poparli jego tezę - Jack nie mógł przeżyć, deal with it.
Zrobiliśmy badania naukowe, by raz na zawsze zakończyć całą tę sprawę. Przeprowadziliśmy dogłębną analizę kryminalistyczną z ekspertem od hipotermii, który odtworzył tratwę z filmu. Zamierzamy zrobić na ten temat mały dodatek specjalny, który ukaże się w lutym. Wzięliśmy dwóch kaskaderów o podobnej masie ciała, co Kate i Leo [Winslet i DiCaprio - przyp. red.] i przyczepiliśmy do ich ciał czujniki. Potem umieściliśmy ich w lodowatej wodzie i na różne sposoby sprawdzaliśmy, czy by przeżyli. Ostateczny wynik był taki: nie było możliwości, żeby przeżyli oboje. Tylko jedno miało szansę - wyjaśnił James Cameron w wywiadzie dla The Toronto Sun.
Wszelkie argumenty podważające tę tezę (a nawet samo analizowanie rzeczonej sceny) reżyser uważa za kretyńskie twierdząc, że nie o to w tym w ogóle chodzi. "Titanic" to w końcu wariacja na temat "Romea i Julii", a tam nikt nie rozkłada fabuły i śmierci obojga bohaterów na czynniki pierwsze, bo to nie to stanowi clue opowieści.
"Titanic" wraca do kin - kiedy obejrzymy hit Camerona na wielkim ekranie?
Kończąc przytoczony powyżej wywiad, James Cameron obwieścił, iż liczy, że nie będzie musiał już więcej komentować tej kwestii. To życzenie raczej się nie spełni, zwłaszcza, że już za kilka tygodni "Titanic" znów zawita na ekranach kin w poprawionej wersji, w jakości 3D 4K HDR. Premiera odbędzie się 10 lutego 2023 roku w wybranych kinach.