Historia Kimberley Vlaeminck. Gwiazdkowa królowa czy tatuażowy kicz?
O Kimberly było głośno 14 lat temu. Wszystkie media zaczęły rozpisywać się o jej sytuacji. W końcu nikt przez przypadek nie miał na twarzy 56 gwiazdek.
Jak się okazało, prawda była bolesna. Kim chciała zaledwie trzy gwiazdki. Belgijka podobno nie dogadała się z tatuażystą i ten „przez przypadek” zamiast trzech, zrobił jej 56 gwiazdek na twarzy. Kimberley załamała się. Mówiła prost, że została oszpecona na całe życie.
Ciekawa reakcja była tatuażysty, Rousian Toumaniantz od razu zdementował całą sytuację. Powiedział, że Kim nie usnęła w fotelu i całą sesję była świadoma. Widziała w lustrze, jak wygląda efekt jego pracy.
Po latach wyszła prawda. Kim okłamała wszystkich, ponieważ bała się reakcji ojca i chłopaka. Wiedziała, że nie zareagują oni zbyt dobrze na tyle gwiazdek na twarzy. Dlatego postanowiła zrzucić całą winę na tatuażystę.
Kimberley Vlaeminck wytatuowała sobie 56 gwiazdek. Walczyła o czystą twarz!
Rousian Toumaniantz zanim poznał prawdę, nie chciał stracić klientów, więc postanowił pokryć połowę kosztów usunięcia laserowo tatuaży. Musiała ona wydać ponad 13,5 tysiąca dolarów. Jak zaznaczają belgijskie media, nie ma informacji, czy to pieniądze wydane tylko przez Kim czy również przez tatuażystę. Teraz Belgijka żyje „normalnym życiem”. Pracuje jako fotograf i nauczyciel. Spełnia się też muzycznie. A jak obecnie wygląda?