W biegu wystartowała Joasia Zakrzewski, szkocka biegaczka o polskim nazwisku, która niedawno wygrała bieg w Taipei na 255 mil. W angielskim ultramaratonie przebiegła 1,6 kilometra, czyli jedną milę w rekordowym czasie minuty i 40 sekund. To o aż dwie minuty więcej niż dotychczasowy rekord świata, który wynosił około 3:43. Różnica jest na tyle potężna, że sędziowie postanowili zgromadzić dane z urządzeń nawigacyjnych i sprawdzić czy przypadkiem nie doszło do nadużycia.
Informacje z elektronicznej nawigacji nie pozostawiły żadnych wątpliwości: biegaczka na pewnym odcinku skorzystała z pomocy. 47-letnia Szkotka straciła tytuł (trzecie miejsce), a sprawa trafiła do związku UK Athletics. Jednak w relacji przyjaciela biegaczki, który rozmawiał z dziennikarzami BBC sprawa wcale nie wygląda tak łatwo i nie jest prawdą, że Zakrzewski celowo chciała oszukiwać.
- Bieg nie poszedł, jak planowała – opowiada – mówiła, że czuje się chora i zmęczona, rozważała rezygnację z wyścigu. Przez cały czas współpracowała z organizatorami, w pełni ich informując o tym co zaszło.
Trzecie miejsce przyznano Mel Sykes, która pokazała w sieci dane z urządzeń rejestrujących dziwiąc się, że wcześniej pozwolono Zakrzewski ukończyć bieg i odebrać trofeum.
Jednak ci mają w tej kwestii dość odmienne zdanie. Dyrektor angielskiego wyścigu Wayne Drinkwater powiedział dziennikarzom, że ani on ani jego współpracownicy nie wiedzieli o podwózce biegaczki. Joasia Zakrzewski ma na koncie wiele udanych startów w biegach od 2014, w barwach Wielkiej Brytanii i Szkocji.
Polecany artykuł: